Featured

Kobiety pod włoskim niebem. 50 kadrów #GRLPWR

Informacja prasowa

Kraków 15.03.24

Wystawa zdjęć Kobiety pod włoskim niebem. 50 kadrów #GRLPWR” w krakowskim hotelu Rubinstein.

Zwiedzały, podziwiały, obcowały z kulturą, kosztowały miejscowych przysmaków, poznając przy okazji… siebie. W podróżach tych było miejsce na wszystko – na naukę, rozrywkę, a czasem zadumę. Na siostrzeństwo i na samotność, na wszystko, na co akurat przyszła im ochota.  Serdecznie zapraszam na wyjątkową wystawę zdjęć z podróży do Włoch, które ich uczestniczki, wyjątkowe kobiety, przyjaciółki, Ambasadorki Fundacji „Porozmawiajmy o zdrowiu”, czasami partnerki w biznesie odbyły w trakcie wyjątkowego projektu.

Podczas podróży robi się zdjęcia. Na pamiątkę i na przywołanie dobrych chwil, w smutniejszych i bardziej przyziemnych momentach. Zdjęcia przeplecione są relacjami z podróży, osobistymi refleksjami, wzruszającymi zapiskami z obcowania z włoską kulturą, jak również ciekawostkami dotyczącymi odwiedzanych miast. Z wypełnionych po brzegi kliszy wyselekcjonowano 50 kadrów i zamknięto w publikacji „Kobiety pod włoskim niebem”.

Agata Niemiec to kobieta-gejzer energii, wulkan pozytywnych emocji, uśmiech od ucha do ucha. Od kilku lat eksploruje Włochy. Początkowo samotnie, z czasem jednak urodził się pomysł na zaproszenie do tego prywatnego świata grupy Kobiet, dla których zawsze projektowała kolejne wydarzenia.

Chociaż często wpatruje się we włoskie niebo, to na krakowskim firmamencie odcisnęła niemały ślad. Jest kobietą biznesu, który od lat prowadzi z misją. Jest organizatorką wielu godnych odnotowania inicjatyw, jak na przykład cykl otwartych spotkań dla kobiet (i nie tylko) poświęconych zdrowiu i jego profilaktyce „Porozmawiajmy o zdrowiu”. Promuje dbanie o zdrowie, aktywizuje kobiety, wspiera je w rozwoju osobistym. Pracuje tak jak żyje, przez co jej działania mają naprawdę głęboki wpływ i odzew wśród odbiorców. Obecnie „Porozmawiajmy o zdrowiu” jest poważną fundacją, która prowadzi działalność skupiającą się na promocji zdrowia oraz budowaniu szerokiej świadomości wokół jego profilaktyki.

Agata Niemiec jest również córką wybitnego redaktora Ryszarda Niemca, także sportowca. Pod koniec swojego życia towarzyszył jej mocno i wspierał ją we „włoskim projekcie” i to właśnie Jemu zadedykowała publikację. W zapiskach dokumentuje także niezwykłą relację córka-ojciec, oddając hołd jednej z najważniejszych w swoim  życiu osób.

Publikacja to pochwała beztroskiego życia, filozofii Dolce vita, hedonizmu, ale też refleksyjności i świadomej kobiecości. „Jestem kobietą, nic więc dziwnego, że podczas moich podróży po słonecznej Italii patrzyłam na nie i  je  fotografowałam. Zresztą dziewczyny chętnie pozowały, bo lubimy się podobać, nie tylko mężczyznom, ale też same sobie.” – mówi o swojej wystawie Agata Niemiec. – „Czasami łapałam  w aparacie telefonu coś chwytającego mnie za serce, widziałam jakiś wyjątkowy luz, jakiś rodzaj wariactwa, tak jakby te wyjazdy pozwalały na więcej…”

Partnerami wydarzenia są firmy: Hotel Rubinstein, Klinka dr Kuschill, Deni Cler Milano, Pallini, North Coast.

Podczas wystawy będzie można nabyć cegiełki, z których dochód będzie przeznaczony na działalność statutową Fundacji „Porozmawiajmy o zdrowiu”. Wydarzenie odbędzie się 17 marca 2024 roku, o godz. 17, w Hotelu Rubinstein, przy ul. Szerokiej 12 w Krakowie.

Featured

Odcinek 1. Wezuwiusz w chmurach i dziewięć niewiast

Jestem, jestem tutaj, otworzyłam okno i wykrzyczałam: Finalmente a Napoli!

Najwyraźniej za słabo, bo nikt z sąsiadów nie zareagował. Ale pięć dni w Neapolu zapewne da mi szansę nauczyć się większej ekspresji w wyrażaniu uczyć:) A jak dorzucę jeszcze do tego włoskie gesty, możecie się mnie bać.

Zaprosiłam na wyjazd do Neapolu 11 fantastycznych dziewczyn, kolorowych, zwariowanych, prawdziwe damy z jajami, niestety, rożne prywatne sprawy zatrzymały dwie koleżanki, zatem grupa wyruszyła do Neapolu 9 – osobowa!

Też mocna banda! W planach Neapol, Capri, Wybrzeże Amalfii, warsztaty pizzy! Czego chcieć więcej? Pogody! Jadąc w listopadzie musisz liczyć się z trudniejszymi warunkami pogodowymi, ale ja nie zakładam takiego wariantu. Planuje, kupuję, żądam:) Ale tak to nie działa. Capri postanowiło inaczej. Prom nie odpłynął, zatrzymując nas na wybrzeżu, z rozwianymi włosami, z biletami w dłoni.

Trudno! Zaplanujemy kolejny wyjazd w słonecznych miesiącach, do trzech razy sztuka, zawsze się sprawdza.

Zarzuciłyśmy plecaki na ramię i ruszyłyśmy w miasto. Na nosach ciemne okulary, kapelusze, apaszki, tak, to były niezbędne akcesoria podróżnicze na Capri, wszak to mekka najzamożniejszych.

Trzeba to wykorzystać inaczej, idealnym miejscem stała się Galeria Umberto I, pasaż handlowy ze stalowo-szklanym dachem z niesamowitą posadzką, zbudowana w 1890 roku. Galeria wzorowana była na Galerii Wiktora Emanuela w Mediolanie, podobieństwo widać na pierwszy rzut oka.

Idealne tło do naszych zdjęć i rolek, kapelusze, apaszki, okulary wirowały razem z nami, to stąd pochodzą najpiękniejsze ujęcia i taneczne rolki na naszych SM.

Filmiki możecie obejrzeć na moim Instagramie.

Jestem poruszona Neapolem, ale czuję dziwny niepokój, nie bardzo potrafię odpowiedzieć na pytanie, skąd takie uczucie. Wszystko wygląda bardzo spokojnie, nie ma tłumów, lekko pada deszcz, jest silny wiatr. Momentami myślę, że może to efekt „halnego”, zawsze jak wieje w Polsce, to zrzucamy swój niepokój na porywiste wiatry. Może tutaj działa to podobnie.

Spacer wzdłuż morza, daje lekkie uspokojenie, a widok wyłaniającego się z chmur Wezuwiusza, zachwyca. Poczułam nadmorską bryzę, ucieszyłam się widokiem morza.

Wezuwiusz w chmurach spogląda na nas, pokazuje swoje oblicze stopniowo. Usiadłyśmy na plastikowych krzesłach, w pierwszym rzędzie, w dłoniach aperol spritz, kieliszki #grlpwr, wreszcie miałam przed sobą smakowity, pomarańczowy drink, siedziałyśmy jak zaklęte, nikt nam nie przeszkadza, wokół zalega kompletna, idealna cisza. Dziękowałam za tę chwilę, dziękowałam za to, że mogę doświadczać tak pięknej scenografii z widokiem na Zatokę Neapolitańską, dziękowałam za uśmiechy i radość, które otrzymałam od fantastycznych dziewczyn, kompanek podróży. Poczucie wdzięczności dało mi uspokojenie. Zwykła, prosta chwila. Wezuwiusz po drugiej stronie też miał frajdę: „Fajne te babki z Polski, mają luz…”

– Dziewczyny, idziemy dalej? Zaczyna mocniej padać.

– Nie, zamawiamy aperolka, mamy parasole, patrz, jaki ten Wezuwiusz piękny, nie zostawimy go, patrz, jak się odsłonił.

– Iwonko, punkt dla Ciebie – odpowiedziałam radośnie.

Zobaczyć Neapol i żyć! Cdn.

Zostaw mi komentarz, bardzo się ucieszę.

Napisz, co Tobie podobało się w Neapolu, co zrobiło największe wrażenie, jak ci się podoba mój wpis?

Neapol, 6.11.23 Agata

Featured

Wenecja, wino i co jeszcze? Spotkanie w Krakowie!

Fizycznie jestem już w Krakowie, duchem cały czas jeszcze w Wenecji. Powrót do rzeczywistości po podróży musi potrwać jeszcze parę dni, ale z pomocą przychodzą takie oto wydarzenia.

25 czerwca odbędzie się ciekawe spotkanie z udziałem Ewy Górniak-Morgan, wenecjanki z wyboru, autorki książki, którą wiele razy na tym blogu przywoływałam – „Venice My Love”. Przypominam wywiad z Ewą TUTAJ

Ewa opowie o swojej ukochanej Wenecji, a Krzysztof Sułek – sommelier firmy Fine Wine ( Kraków Zabłocie) będzie serwować wina z regionu Wenecji Euganejskiej Veneto.

Takie zestaw na piątkowy wieczór jest idealną propozycją dla miłośników miasta miłości, wyśmienitego wina i niekończących się rozmów …

Serdecznie zapraszam, link do wydarzenia na FB TUTAJ

Organizatorem wydarzenia jest FINE WINE

W piątek zwalniamy tempo i uruchamiamy trzy zmysły: wzrok, smak, węch. Podróż do Wenecji gotowa! Krakowianie wpadajcie, poznamy się.

Agata

Featured

Zabiorę Cię do pięknych Włoch. Jedź ze mną.

Długo rodził się ten projekt w mojej głowie, oj długo! Po 7 latach podróżowania do Włoch, postanowiłam zrobić wielki krok do przodu i zaprosić inne kobiety do podróżowania ze mną. To moje marzenie, które chcę zrealizować w 2021 roku. Dlaczego? Są trzy ważne powody!

  1. Podróżowałam sama od 7 lat do Włoch, sama organizowałam wyjazdy, planowałam każdy etap podróży: od zakupu biletów lotniczych, wyboru miejsca noclegu, restauracji i tego co najważniejsze – zwiedzania miejsc, które warto zobaczyć, najczęściej poza szlakiem turystycznym. W trakcie moich samodzielnych podróży poznawałam cudownych ludzi, miejscowych Włochów, osiadłych na włoskiej ziemi Polaków, bardzo często przypadkowo. Wiem, gdzie jest pięknie, gdzie tętni włoski klimat, gdzie najlepiej serwują włoski spritz, gdzie można fajnie i kreatywnie spędzić czas pod włoskim niebem. Chce się tym podzielić z innymi kobietami. Czuję, że mam im coś fajnego do zaproponowania. Znam i lubię kobiety, szczególnie te z mojego pokolenia, kobiety, które nie chcą podróżować z biurem podróży, a mąż woli posiedzieć w domu, które szukają czegoś innego, czegoś wyjątkowego. Bo one same chcą się tak poczuć. A ja mogę to im dać.
  2. Od 17 lat prowadzę własny biznes, organizując różne wydarzenia, eventy dla moich klientów, poznałam, czym jest dbanie o komfort drugiej osoby i spełnianie życzeń.  I chyba robię to z sercem, bo od 17 lat utrzymuję się zawodowo z mojej firmy www.imageline.pl. Tutaj zdobyłam doświadczenie i z pasją kontynuuję rozwój mojej firmy. To idealne doświadczenie, które chcę wykorzystać podróżując z fajnymi kobietami po Włoszech.  To będzie moje kolejne dziecko, kolejny mam nadzieję sukces!
  3. Chcę spędzać swój czas z innymi kobietami, cieszyć się dojrzałym wiekiem, rozmawiać długo przy winie o swoich radościach, planach, tańczyć na plażach Apulii, jeść wspaniałe spaghetti al nero di seppia  nad brzegiem kanału na Giudecca… I ani słowa narzekania, wszak jesteśmy we Włoszech!

I dlatego powstała strona www.zabiorecietam.pl wjazdy do Włoch dla kobiet w małych grupach. Strona jest na ukończeniu, mam nadzieję, że zaprezentuję ją po 25. czerwca. Wiem, że jest wiele biur podróży, które proponują wyjazdy, ale wierzę, że prawdziwa pasja potrafi się obronić. Wierzę, że tam, gdzie Cię zabiorę, gdzie razem pojedziemy, poczujesz się inaczej – wyjątkowo. Wolna, odważna, szczęśliwa? Chcę, aby takie były naszej wyjazdy! Masz się uśmiechnąć, masz poczuć się doceniona. I zakochać się we Włoszech. Pierwsze podróże już wkrótce! Startujemy, zobacz:

  • Kobieta jest Wenecją – 16-20.10.2021 ( potwierdzona)
  • Zakochane w Rzymie – 7-10.11.2021
  • Tańczymy na plażach Apulii – wiosna 2022

Chcesz poznać ofertę, napisz do mnie agata.niemiec12@gmail.com


Featured

Biennale w Wenecji. Ekologia, klimat, środowisko. Wracamy na wieś.

Miłośnicy sztuki długo musieli czekać na to wydarzenie. Biennale w Wenecji powinno było się odbyć się w zeszłym roku, ale z powodu Covid-19 nie było to możliwe. W maju Biennale wystartowało, można już podziwiać perły z dziedziny rzeźby, architektury, tańca, teatru, muzyki. I ja tam już byłam…

„Jak będziemy żyć razem?” jest pytaniem przewodnim tegorocznej edycji. Idealnie wpisuje się w obecną sytuację, kierując uwagę całego świata w stronę środowiska, klimatu, ekologii, zmian. To palący problem, który również dotyka przestrzeni architektonicznej. Polska przygotowała wystawę  Trouble in Paradise (Problemy w raju), zwracając uwagę na tereny wiejskie, które zajmują 93% terenu naszego kraju. Lekcja geografii się przypomina, prawda? Pejzaż wiejski każdy z nas dobrze zna: pola, domy, obok jakieś lokalne fabryki, hale, linie energetyczne, kury, kaczki. Nie zawsze polska wieś zachwyca. Młodzi architekci z grupy Prolog +1 ( wygrali konkurs na wystawę w Pawilonie Polskim) zadają pytanie, co można zmienić w tym wiejskim, chaotycznym krajobrazie, tak, aby żyło się ludziom lepiej, wygodniej, ładniej. Wracamy na wieś! To hasło od czasów pandemii mocno wybrzmiewa!

kuratorzy: PROLOG +1 (Mirabela Jurczenko, Bartosz Kowal, Wojciech Mazan, Bartłomiej Poteralski, Rafał Śliwa i Robert Witczak)

uczestnicy zespoły architektoniczne: Atelier Fanelsa, GUBAHÁMORI + Filip + László Demeter, KOSMOS Architects, Rural Office for Architecture, RZUT, Traumnovelleautorzy Panoramy polskiej wsi: Jan Domicz, Michał Sierakowski, Paweł Starzec, PROLOG +1autorzy Glosariusza(online): Michał Sierakowski, Paweł Starzec, Wiktoria Wojciechowska, Patrycja Wojtas, PROLOG +1

Informacje prasowe znajdziecie tutaj http://labiennale.art.pl/

Obejrzyjcie zdjęcia z wystawy. Popatrzcie, oceńcie, zainspirujcie się, refleksji życzę nam wszystkim. I zachęcam Was by choć raz pojechać do Wenecji w trakcie trwania Biennale. Tegoroczne jest do 21 listopada. A ja już czekam na przyszłoroczne Biennale Architektury. To druga moja wizyta w tym miejscu. Jutro może odwiedzę cześć wystawy, która mieści się w Arsenale.

Lubicie sztukę współczesną?

Warsztaty Dolce far niente w Perugii

Warsztaty Dolce far niente w Perugii

✈️Termin: 7-11.04.23 Wylot z Krakowa

Tylko 10 miejsc.

📝PROGRAM:

✅Zwiedzanie Perugii z przewodniem, najważniejsze zabytki:

  • Podziemia twierdzy zwanej Rocca Paolina,
  • Spacer po starym mieście z uwzględnieniem m.in. Pałacu Priorów oraz fontanny zwanej Maggiore, zapoznanie się z ciekawostkami historycznymi i enogastronomicznymi miasta,
  • Zwiedzanie katedry św.Wawrzyńca,
  • Podejście do punktu widokowego zwanego Porta Sole i wielu innych, których nie brakuje w Perugii,

✅Wycieczka do Asyżu, zwiedzanie miasteczka, aperitovo w pięknym miejscu

  • Zwiedzanie bazyliki św. Franciszka,
  • spacer po mieście, gdzie znajduje się m.in. świątynia Minerwy i pozostałości po domu św. Franciszka.
  • Zwiedzanie kończy się wejściem do bazyliki św.Klary (dla chętnych jest możliwość udania się do kościoła, gdzie został pochowany bł.Carlo Acutis).

✅Wycieczka do Spello, rowerowa przejażdżka z degustacją miejscowych smakołyków

✅Muzeum Czekolady

✅Kolacje w klimatycznych restauracjach, zakupy miejscowych smakołyków

Nocleg w hotelu w centrum miasta, pokoje dwuosobowe

✔️Koszt: 1500 zł + cena biletu ( około 550 zł) + 300 EUR na miejscu

  • Przewodnika na miejscu w Perugii- 25 EUR/ osoba ( przy grupie 8 osobowej)
  • Wycieczka rowerowa – ok. 150 EUR/os
  • Podziemia Perugii – 12 EUR
  • Muzeum Czekolady – 10 EUR
  • Transport publiczny – ok. 20 EUR
  • Kolacje, aperitivo – ok. 50 – 100 EUR ( według własnych potrzeb)

Zapisy: agata.niemiec12(at)gmail.com

WPŁATY:

Zaliczka – 500 zł do dnia 31.12.23

II wpłata – 1000 zł do dnia 15.02.24

Chcesz dołączyć? Pisz do mnie. Jestem miłośniczką podroży, szczególnie tych do Włoch, od trzech lat organizuję warsztaty podróżnicze dla kobiet, które szukają nietuzinkowych wypraw, które chcą podróżować w stylu slow. Wspólnie zwiedzamy Italię i pomagamy spełniać marzenia o podróżowaniu w fajnym towarzystwie. To może właśnie tutaj znajdziesz fajne towarzystwo i nawiążesz nowe babskie przyjaźnie? Jestem pewna, że tak.

Zobacz galerię naszych podróży na moim Instagramie :

https://www.instagram.com/podwloskimniebembyagata/

Kobiety podróżują razem do Wenecji!

Od kilku tygodni dopieszczam pierwszy mój wyjazd z kobietami do Wenecji.

Każdy szczegół tego wyjazdu ma być wyjątkowy, inny, lepszy, bo wiem, czego pragną kobiety na takich wyjazdach.

Skąd to wiem?

Sama uczestniczę w licznych wyjazdach z samymi kobietami od kilku lat, są to najczęściej wyjazdy weekendowe, z elementami aktywności fizycznej, bo to jest również moja pasja. Uwielbiamy to.

Aktywność fizyczna, dobra kuchnia, fajne kobiety, wspólne rozmowy. Do tej pory organizowałyśmy sobie same takie wypady, pomysły rodzą się spontanicznie, przy babskiej kawie. Potem następuje czas ustalania szczegółów i terminu, bo z tym jest najczęsciej problem. Trzeba poukładać swój grafik, wszystkie swoje sprawy, przekonać męża:), zorganizować czas dzieciom. Dziewczyny są w róznym wieku, nie każda może zostawić dom i jechać:)

Musimy dobrze się  czuć, to warunek powodzenia, może być najbardziej wypasiony hotel, ale jak atmosfera jest ciężka, to nic z tego nie wyjdzie. Nic.

O czym rozmawiamy? O wszystkim, o rodzinie, mężach, partnerach, rozwodach, nowych miłościach,  zawodowych dylematach, szukamy pomocy, słuchamy doświadczeń innych kobiet. Ale najważniejszy cel takich wyjazdów to dobra zabawa, cieszenie się wolnym czasem, ładowanie baterii.

A co , jak atmosfera staje się trudna? To też się zdarza, ale mądrość dojrzałych kobiet zawsze znajdzie rozwiązanie. Nie warto dobrych relacji psuć, jestem zwolennikiem rozmowy oczyszczającej, takie emocje trzeba gasić natychmiast.

Kiedy atmosfera jest fajna, mamy do siebie zaufanie, to dzieją się magiczne rzeczy. Wierzcie mi. Otwieramy się, mówimy o swoich potrzebach, emocjach, planach na przyszłość.  W ten sposób budujemy zaufanie, które procentuje podczas kolejnych wyjazdów. Poznajemy się,  często są to nowe osoby. I to jest bardzo fajne. Ja osobiście uwielbiam poznawać nowe osoby, świeża krew zawsze dobrze robi, prawda?

Jeżeli między dziewczynami zaiskrzy, wtedy budują się fajne koleżeńskie relacje, spotykają się i wspierają na co dzień. To jest piękne. Podróże łączą!

Ja od kilku lat spędzam każdy wolny czas we Włoszech, tam ładuję akumulatory, poznaję wspaniałych, ludzi, zwiedzam piękne włoskie miejsca. A po powrocie próbuję żyć według zasady „dolce far niente”, całkiem nieźle mi to wychodzi.

  Od czasu do czasu, słyszałam od moich znajomych prośby: Agata, zabierz mnie tam! Kiedy jedziemy razem?

  Więcej nie dam się prosić, postanowiłam zaproponować kobietom wspólne wyprawy do Włoch.  Tyle miejsc już zwiedziłam, mam tyle pięknych wspomnień, że warto dzielić się tym doświadczeniem. Mam też świetne podstawy, bo od lat 18 prowadzę własną firmę PR, Image Line Communications. To tutaj zbudowałam  swoją pozycję i nauczyłam się słuchać potrzeb klientów, organizując dziesiątki konferencji i kongresów. To mój chleb powszedni.

Postanowiłam wykorzystać te  dwa talenty i co? Lecimy do Wenecji! Mojej ukochanej Wenecji!

Przed nami  cztery niezapomniane dni. Zrobię wszystko, aby tych10 kobiet, które nie  wszystkie się znają, były zachwycone tym, co im zaproponuję, bo tutaj nie chodzi tylko o miejsce, tutaj chodzi o emocje, o to, żeby każda poczuła się wyjątkowo. To kobiety z różnych kręgów zawodowych, to je różni, ale jestem pewna, że  więcej nas łączy. Tego będziemy szukać na tych wyjazdach!

Napis na kieliszkach, które każda otrzyma na powitanie „ Girl Power”,  to nie tylko napis, to autentyczna siła, która nas łączy. Ramię w ramię!

Kayah i Viki Gabor mają rację:)  

Ruszamy w dal
Zaklęciem otwieram drzwi
Bogini w nas
Buzuje ze wszystkich sił
Ty siostrę masz we mnie, dobrze wiesz
W ciemności za dłoń pochwycę Cię
Bądź pewna, że nie zgubisz się (nie, nie)Moja miła tańcz
I nie żałuj żadnej z chwil Ramię w ramie, popłyniemy razem
Zmieniamy ten świat
Wspierając się tak
Bo żadna dama nie będzie tańczyć sama
Gdy sióstr tyle ma
Gdy jest pośród nas
Więc, moja miła, tańcz

Agata

Kolorowy kawałek świata i szklane cudeńka, czyli Murano i Burano

Jesteś w Wenecji, koniecznie zaglądnij na dwie małe wysepki: Murano i Burano.

Pierwsza słynie ze sztuki obróbki szkła, druga z technik tkania, dzięki którym powstały słynne koronki z Burano.

Ale Burano jest też jednym z najbardziej kolorowych miejsc na świecie, pobyt tutaj można potraktować jak terapię kolorami. Efekty natychmiastowe. Mam taki ulubiony zakątek na Burano, parę domków obok siebie i cudowna feria barw: intensywny żółty, różowy i zielony. O matko, normalnie United Colors of Burano:) Człowiek ma natychmiast banana na twarzy.

A miłośnicy dobrych ujęć fotograficznych śmiało mogą kierować tam swoje kroki. Fota na Insta zbierze odpowiednią ilość reakcji, znaczy się serduszek. Zaraz i ja się o tym przekonam.

Po godzinie spaceru poczułam radość, szczęście, wkroczyłam jakby w inny świat, pełen dobrej energii, a co za tym idzie dobrych myśli. Jestem tylko dla tych, którzy na to zasługują i czuję się szczęśliwa w tej swobodzie wyboru-pomyślałam.

Tą wyspą rządzą kobiety, można na każdym kroku zobaczyć kobiecą rękę, jakieś świeże kwiaty w oknach, artystyczne dekoracje, kolorowe malowidła, kto ma dar do takich bibelotów? My, kobiety:)

No i słynne koronki, które wykonują kobiety , to one rozsławiły to miejsce. I chwała im za to. W tutejszych sklepikach można zobaczyć starsze kobiety, które w tradycyjny sposób wciąż wyrabiają piękne koronki. Można kupić tutaj piękne obrusy, sukienki, szale zdobione ręcznie robionymi koronkami. Idealny prezent z podróży. A może jakieś strój kąpielowy z koronek z Burano? Szukam:)

Kiedy terapia kolorami wam się znudzi, płyniecie obok, na wyspę Murano. Tam inny kolorowy zawrót głowy:)

Kto kocha wyroby ze szkła, nie pożałuje… Słynne szkło z Murano jest niepowtarzalne.

To właśnie na wyspie Murano w XV wieku producenci szkła stworzyli „cristallo” – które było prawie przeźroczyste i uważane za najlepsze szkło na świecie. Opracowali również szkło białe zwane lattimo, które wyglądało jak porcelana. Cała technika tworzenia była owiana tajemnicą, teraz to chyba każdy już ją zna, a najbardziej Chińczycy. I kolejny kolorowy akcent, który poprawia humor, można wybrać z tysiąca wzorów, przepięknie wykonaną biżuterię, żyrandole, zastawy, misy, kieliszki, co sobie tylko artysta wymyśli…Kolorowy zawrót głowy czeka cię też, kiedy wyciągniesz kartę do płacenia. Ale żyje się raz, uważam, że w czasie podróży warto czasami zaszaleć. Moje szaleństwo ograniczyłam do czarno – białej figurki gondoli ( prezent dla przyjaciółki) i pierścionka dla siebie. Karta dała radę. Jeszcze tylko aperol i fotki. Zapraszam do obejrzenia mojej galerii.

A może masz ochotę zostawić tu po sobie ślad? Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz zostawić komentarz pod tym postem! Dzięki temu wiem, że to, co tutaj piszę, ktoś to czyta, a ja mam dodatkową motywację! A obiecałam sobie, że odbuduję ten blog.

Gdybym mogła spędzałabym w Wenecji każdy dzień samotnie…

Przyznaję, najlepiej smakuję Wenecję samotnie. Gdybym mogła spędzałabym każdy dzień w tłumie wrażeń, piękna i historii, bawiły mnie pluskające fale odbijane o brzeg, rozpieszczały smaki weneckich potraw, zachwycał każdy widok, spontaniczny uśmiech przechodniów. Każde nowe odkrycie…Zapraszam do galerii, pierwsze spotkanie z Wenecją w czasach pandemii (czerwiec 2021).

ANIMA nauka języka włoskiego, czyli szkoła online z duszą!

Rozmowa z Anną Kondraciuk, pasjonatką Włoch i języka włoskiego.

Anna to nauczyciel akademicki, który uczy skutecznie i z przyjemnością bo robi to, co kocha! Spotkałyśmy się na początku 2018 roku w Krakowie.

AN: Aniu, to co zaczynamy?

Ania: Ciao a tutti, come state?

AN: Tutto a posto, to mnie zastrzeliłaś! Myślisz, że ja po włosku będę przeprowadzać wywiad?

Ania: A nie?

AN: No jeszcze nie, ale niech to będzie noworoczne życzenie, bo się widzimy na początku 2018 roku.

Ania: Świetnie! Niech się stanie!

AN: Aniu, połączył nas Facebook. Obserwuję Cię od samego początku, jestem Twoją fanką, nie tylko miłość do języka włoskiego nas połączyła, ale przede wszystkim miłość do tego kraju… Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś ciepło o Włoszech?

Ania: Musisz wiedzieć, że ja mam rodzinę we Włoszech, mam kuzynki w tym kraju, a moja ciocia wyszła za wujka Gilberto.

IMG_5620 (002)
Ania z uśmiechem, no bo  przecież rozmawiamy o Włoszech 🙂

 

AN: Czyli jest wujek Gilberto, to wszystko wyjaśnia😉

Ania: jest Gilberto, jest Nerinka i  Jessica, one przyjeżdżały do nas, do naszej podkrakowskiej wsi na 2, 3 tygodnie. Dziewczyny, jak przystało na pół-Polki pół-Włoszki, mówiły w tych dwóch językach. Przyjeżdżały co roku, więc kontakt z językiem włoskim miałam cały czas, ale znałam zaledwie kilka słów: basta, grazie, buongiorno, mangia mangia…

AN: I żadnych przekleństw?

Ania: Żadnych…, byłyśmy grzecznymi dziewczynkami. Nie wypadało. Później się tak szczęśliwie stało, że wyjechałam do Włoch i skończyłam tam gimnazjum… wtedy poznałam brzydkie słowa 😉

AN: To ciekawa historia…

Ania: Tak, rodzice wyjechali do pracy i mnie zabrali. Zostałam zapisana do szkoły państwowej. Uczyłam się po włosku wszystkiego, nawet matematyki, chemii, historii… Gdy pierwszy raz weszłam do klasy, to pani przedstawiła mnie, po czym odczytała moje świadectwo z Polski, które było z wyróżnieniem, a ja zrozumiałam jedynie: buono, molto buono😊

Posadzili mnie do ławki, gdzie miałam 4 m2 miejsca, bo ja wtedy „rozmawiałam rękami”, machałam co niemiara😊 Czyli we włoskim stylu od samego początku, gestykulując jak prawdziwi Włosi… Najważniejsze lekcje, czyli historię, język włoski odbywały się indywidualnie… przychodził do mnie nauczyciel języka angielskiego i tłumaczył mi lekcje włoskie na angielski. W tym czasie mój poziom angielskiego był wyższy niż włoskiego.  I małymi kroczkami zaczęłam poznawać język włoski. Było coraz lepiej, byłam przecież dzieckiem, łapałam w lot.  Zdałam egzamin z wyróżnieniem, o!

AN: To mi teraz zaimponowałaś… czyli prymuska.  Wtedy już wiedziałaś, że z Włochami będzie Ci po drodze?Ania: Rozkochałam się w tym kraju, ludziach…  Do tej pory mam wspaniałych przyjaciół, którzy są piosenkarzami, doktorantami i są teraz w różnych zakątkach świata. Mam z nimi niesamowite relacje, ten czas spędzony we Włoszech zdecydował o moim całym późniejszym życiu.  Miałam bardzo wysoki poziom znajomości języka (zdałam już wtedy CELI3), więc zastanawiałam się, co robić dalej. Przecież nie pójdę na italianistykę… znam język, a poza tym nie mam szans… Wówczas było 10 osób na jedno miejsce.

Postanowiłam, że będę zdawać na AWF i na UJ na italianistykę (może się uda). Zdawałam wtedy język włoski, nie angielski jak większość, miałam delikatne obawy, ale okazało się, że bezpodstawne, bo się dostałam!  Wiadomość o tym przekazała mi mama, zadzwoniła, ja jechałam sobie na rowerze po Turynie, a tu  mama mówi : dostałaś się i to od razu na II rok italianistyki.

AN: Na drugi rok?

Tak, ponieważ I rok się uczysz włoskiego na studiach, to mnie i jeszcze jedną osobę „przerzucono” od razu na II rok.

AN: Co było najciekawsze podczas studiowania tego języka?

Ania: Oczywiście ERAZMUS w Rzymie na Uniwersytecie „La Sapienza” 🙂 oraz podróżowanie, chociaż to było związane bardziej z drugim kierunkiem, czyli z turystyką na AWF-ie, tam najwięcej miałam wspólnego z podróżowaniem również po Włoszech, z ekipą, w nieznane. Ale to było świetne, że rozwijałam się językowo, bo to nie tylko włoski, angielski, ale francuski, rosyjski.

AN: Teraz uczysz się jeszcze jednego języka?

Ania: Uczę się języka chińskiego😊 Tam gramatyka jest zupełnie inna…

AN: Ile się już uczysz?

Ania:Teraz się uczę sama w domu, zgodnie z moimi strategiami metodycznymi, codziennie uczę się po 15 minut, siadam i ćwiczę, na komórce. Podstaw uczyłam się na UJ pod okiem nauczycielki, a teraz nadszedł czas na samodzielne praktykowanie nauki języka.

AN: Jak Ty to robisz? Przecież masz tyle obowiązków, dwójkę dzieci…?

Ania: Uważam, że jak ktoś nie ma czasu, niech sobie wymyśli zadanie, wówczas przekona się, że jednak ten czas się znajdzie.  Nie chcę marnować czasu w życiu. Serio.

AN: Brzmisz przekonująco, zatem wracamy do naszych włoskich klimatów… W czasie studiów i po nich Włochy stały ci się jeszcze bardziej bliskie. Które włoskie miasto lubisz najbardziej?

Ania: Jest ich trochę, ale to jest Rzym, tam studiowałam. Mawiam, że Rzym to jest mój ojciec chrzestny, znam tam każdy kąt, wiem, gdzie się kupuje najlepsze drinki…

AN: To mi powiedz!

Ania: Piazza Navona – Via Cucgana

AN: A najlepsze lody?

Ania: też na Piazza Navona, tylko nie pamiętam nazwy ulicy, ale tam często się snuję.

AN: Zatybrze, Awentyn –  lubisz?

Ania: Oj bardzo, często tam bywałam, a na Zatybrzu imprezowałam.Robiłam też staż w Instytucie Polskim i tam poznałam wybitne osoby,  tłumaczy: pan dyrektor Mikołajewski, Pietro Marchesani, Wisława Szymborska, Piotr Adamczyk – aktor, który wtedy grał w Emigrantach. Pamiętam  taką sytuację. Byliśmy na rozdaniu nagród Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, siedzieliśmy w kącie z Piotrem, rozmawialiśmy, przynieśli nam krem z karczochów lub coś podobnego i tak na stojąco jedliśmy, plotkując. I nagle zupa wylądowała mi na bluzce…

AN: A czy będąc w  Rzymie, żyjąc tam, ucząc się, nie miałaś czasami takiego wrażenia, że Rzym potrafi zmęczyć, przytłoczyć, nawiązując do  tych emocji, które towarzyszyły bohaterom mojego ulubionego filmu – Grande Bellezza?

Ania: Wiesz, studiując na Sapienza, wybrałam sobie taki przedmiot „Odczytywanie tekstów z pomników nagrobnych”. Właśnie to  mnie przytłaczało, uświadamiałam sobie, jak ta historia wpływa na nas, kim jesteśmy, co po sobie pozostawimy… To w Rzymie daje o sobie szczególnie znać… te kamienie widziały, słyszały, czuły. Siła historii jest niezwykła –potenza della vita, della morte!

AN: To akurat zrozumiałam😊 Rzym w sercu, co jeszcze?

Ania: Te małe miasteczka, kiedy byłam w liceum, choćby Varese…. Później pisałam  pracę o tym, jak są tłumaczone bajki  pewnego  pisarza Włocha, Rodari, który urodził się w tamtym regionie, więc wróciłam ponownie do tych małych miasteczek, do Gemonio, Bezocco…

AN: Urok małych miasteczek  jest niesamowity, doświadczam tego cały czas podczas moich podróży. A o czym myślałaś, kiedy kończyłaś italianistykę? Chciałaś uczyć włoskiego?

Ania: Nie, ja się wolałam włoskiego chciałam uczyć, strasznie broniłam się przed byciem nauczycielką, wiesz dlaczego?  Moja mama i moja babcia były nauczycielkami, nawet moi teściowie są nauczycielami.

AN: To jesteście jak jedno wielkie grono pedagogiczne (śmiech)

Ania:  No to rozumiesz teraz. Ja się broniłam rękami i nogami, dlatego po studiach moja pierwsza praca to  tłumacz. Jeździłam do Włoch i tłumaczyłam dla wielkich firm, miałam poczucie swojej siły po dwóch stronach – po jednej polska firma, a po drugiej włoska. Rozmawiali i nagle kierowali wzrok na mnie – tłumaczu. Byłam jedyną osobę, która sprawiała, że dochodziło do komunikacji między nimi. Zrozumiałam, że to jest bardzo odpowiedzialna praca, a na twoich barkach spoczywa nie tylko odpowiedzialność, ale też ogromna lojalność wobec firmy, żeby nie przetłumaczyć czegoś, czego Włosi nie chcieliby usłyszeć, albo nie przetłumaczyć tego, co Włosi powiedzieli za plecami. Niesamowita praca, uwielbiłam to, czasami czegoś nie wiedziałam, ale jestem kreatywna, więc zawsze dawałam sobie świetnie radę. Ceniłam sobie kontakt z ludźmi i zdobyłam na tym polu ogromne doświadczenie, ale potrzebowałam zmiany… Na umowie zleceniu nie chciałam opierać swojej egzystencji.

AN: Wtedy pojawiała się Twoja szkoła ANIMA?

Ania: Wróciłam do nauki włoskiego, ale przecież właściwie ja uczyłam przez cały czas. Korepetycje dawałam już w liceum, wiesz, że ja czytam literaturę tylko po włosku, nie po polsku. Tylko czekam, aż znajdę jakieś słówko, którego nie znam, a jest ich coraz mniej😊 Najpierw pracowałam w szkołach językowych i państwowych, pracowałam także na UJ, na AWF-ie… pracowałam też w gimnazjum i tam mi się bardzo podobało.

 

AN: A najczęstsze błędy, które cię drażnią?

Ania: Lamborgini, po prostu krew mnie zalewa, to jest śmieszne. Niokki, najczęściej zapominamy o tym, gdzie są podwójne litery,  latte, doppio… to przeciągajmy.

AN: To wracamy do twojej szkoły online…

Ania: Zaczynałam pracę jako nauczyciel w różnych szkołach i na uniwersytecie, znają mnie w różnych kręgach. Najistotniejsze w moim podejściu do nauki włoskiego jest, aby moi uczniowie mówili po włosku, ja wymagam i u mnie nie ma przelewek.

AN: A jak są przelewki po włosku?

Ania: Nie wiem, nie jestem słownikiem, to musi być idiom, zaraz w domu sprawdzę, ale dzięki za to pytanie 😉

AN: To znowu wracamy do ANIMA?

Ania: Urodziły się moje dzieciaczki, poszłam na macierzyński, a jak wróciłam, zmieniła się sytuacja i wzięłam urlop wychowawczy, dlatego pomyślałam, że to jest dobry czas na działania online. I tak się zaczęło, na początku miałam w grupie na Facebooku 5 osób, po miesiącu 100, po pól roku 750 osób, teraz po roku jest ponad 1000 osób. Dużo się dzieje na grupie Pani od włoskiego, rozwijam się i staram się, aby uczniowie byli zadowoleni. Prowadzę również profil Akademia ANIMA – strategia nauki języków, gdzie koncentrujemy na tym, jak się uczyć, żeby się nauczyć. Planuję otworzyć Panią od angielskiego czy Panią od innych języków.

AN: Czy uważasz, że osoby dojrzałe osoby mogą się nauczyć języka? Czy my się nauczymy języka włoskiego?

Ania; A czy chcesz się nauczyć?

AN: Marzę o tym!

Ania: To się nauczysz! Ja twierdzę tak: ja jestem twoim drogowskazem, ja jestem pomocą, motywacją dla uczniów, natomiast reszta należy do Ciebie. Ja jestem filologiem, metodykiem, pedagogiem, przychodząc do mnie, chcę, abyś wykorzystała swoje atuty do nauki włoskiego. Ja ci pokazuję, jestem twoją drogą, ale ja za ciebie się słówek nie nauczę.

AN: Ale dobry nauczyciel to podstawa, skarb! Ta dobra relacja między uczniem a nauczycielem jest gwarancją, że cała ta machina ruszy i będzie działać sprawnie😊

Ania: Wiesz, co uczniowie do mnie piszą? Że lekcja włoskiego ze mną jest czasem wytchnienia, bo wiedzą, że robią coś dla siebie.  Mam uczennicę, która uczy się do matury i dużo czasu poświęca językowi włoskiemu, aż mi jej szkoda. Jednak ona mówi, że ma poczucie, ze robi coś na 100 procent I chce jej się żyć!

AN: A jakie masz marzenia biznesowe?

Ania: Chciałabym, aby ludzie, którzy współpracują ze mną, ze szkołą ANIMA, byli spełnieni  językowo Co to jest anima? To dusza po włosku.

AN: Widzisz, tego nie wiedziałam…

Ania: Bo ja taka trochę jestem. Jestem duszą towarzystwa, mam świetne relacje z ludźmi, czas upływa mi na śmianiu  się i zabawie. Jestem też duszą myślącą, która daje Ci coś, co sprawi, że się odkryjesz, że coś byś dla siebie zrobiła, żebyś była po prostu lepsza. Ja chcę ci  coś podarować i pomóc w nauce języka włoskiego, ale też żebyś dzięki temu poczuła się wyjątkowo!

AN: Aniu, dziękuję za wspaniałą rozmowę. To co, za dwa lata wywiad z Tobą robię po włosku😊